Kłusownik ukarany! Lepiej późno niż wcale.
Autor: Sebastian Brzozowski
|
Data: | 09.4.05 13:03 |
Ocena: | 4.87 (71) |
Czytano: | 12973 |
|
W sierpniu 2003 dzięki „brawurowej” akcji SSR, schwytano kłusownika łowiącego siecią w niewielkim zalewie na przedmieściach naszego miasta. Kłusownik rozstawiał sieć będąc w wodzie i ledwie, co udało się, wypatrzeć jego głowę wystającą ponad wodę w świetle latarek. Po wyciągnięciu kłusownika i jego sieci, okazało się, ze jest to właściciel położonej kilka kilometrów dalej smażalni ryb! W sieciach były ryby. Strażnicy zawiadomili policję, która przejęła kłusownika, zabezpieczyła jego sprzęt i nadała sprawie odpowiedni bieg. Prokuratura skierowała wniosek o ukaranie do sądu karnego.
Wszyscy myśleli, że sprawa została została umorzona ze względu na „niewielką szkodliwość”, ponieważ przez półtora roku nic się nie działo. Tylko kłusownik zamknął punkt sprzedaży świeżej rybki i smażalnię, gdyż jak mówili miejscowi wędkarze człowiek ten wielokrotnie kłusował na okolicznych łowiskach, a interes prowadzony bez darmowej ryby przestał być dochodowy. Wśród wędkarzy krążyły opinie, że sprawa się przedawni albo zostanie umorzona, a kłusol nie poniesie żadnej odpowiedzialności.
Aż tu na początku kwietnia trafia do Koła korespondencja z sądu, która mówi, że w styczniu b. r. wyrokiem sądu kłusownik został ukarany:
1. grzywną w wysokości 35 stawek dziennych; stawkę dzienną sąd ustalił na 20 zł.
2. nałożono na niego obowiązek wpłaty nawiązki w wysokości 350 zł na rzecz Koła PZW.
3. zasądzono przepadek narzędzi kłusowniczych.
4. obciążono go kosztami sądowymi w wysokości 126 zł.
To, że wysokość kary nie satysfakcjonuje pokrzywdzonych, czyli wędkarzy, nie dziwi chyba nikogo. Zastanawia szczególnie stawka dzienna ustalona na 20 zł, chciałbym mieć pracownika za taką stawkę!! W cywilizowanych państwach, środek transportu wykorzystywany przy popełnianiu przestępstwa także ulega przepadkowi jest uważany za narzędzie. Tylko kto uważa Polskę za cywilizowane państwo, w dodatku jeszce za państwo prawa!
Ale taki mamy wyrok sądu i musimy się z nim pogodzić. Najważniejsze, że wyrok zapadł i sprawca został ukarany. Na drugi raz kara nie będzie pewnie tak łagodna.
|
Lista komentarzy
Temat: |
Autor: |
Czas: |
|
Andrzej Trembaczowski
|
11.4.05 15:43
|
|
Cieszy, że ukarano łobuza. Ciekawa jest też ta informacja o smażalni. I tu aż się prosi, by ktoś, kto zajmuje się taką sprawą był bardziej dociekliwy i zbadał, co się dzieje z tą ukradzioną rybą. Kto ją kupuje? I by tych wszystkich korzystających z usług złodzieja także ukarano.
Sąd zadecydował o przepadku mienia - sieci. Wcześniej ta sieć została oczywiście zabrana przez strażników. I to "zatrzymanie sprzętu służącego do kłusowania" warto rozszerzyć!
Sprzęt kłusowniczy, to nie tylko sieć, wędka, agregat, ale i łódka, i samochód którym kłusownicy prztyjechali na łowisko, i ubranie w którym kłusowali, i buty. Myślę, że zgodnie z prawem można takich puścić pieszo, w samej bieliźnie i na bosaka. A o ewentualnym przepadku mienia czy też o jego zwrocie niech potem zadecyduje sąd. Niechby i za półtora roku. Bardzo chciałbym przeczytać jak to złapanych łobuzów pozbawiono samochodu. Niech czekają do decyzji sądu a samochód niech sobie gdzieś tam rdzewieje. :)))))))))) To lepsze niż grzywna. Zero tolerancji!
Andrzej
|
|
|
Jurek Kowalski
|
11.4.05 17:21
|
|
Andrzeju,
Przy całym szacunku nie ma sensu popadać w przesadę i rozbudzać nienawistnych uczuć wsród Kolegów. Stosowanie prawa nie może być odwetem i złośliwym szkodzeniem nawet przestepcy. Prowadząc dalej taka eskalacje możnaby zająć garaż, bo w nim trzymane jest narzędzie przestępstwa albo jeszcze dom czy mieszkanie, bo w nim chroni się przestępca. :-))
Warto natomiast skutecznie korzystać z mozliwości dawanych przez prawo. Z możliwości wykazania szkód w dobru publicznym i szkód dla bezpośrednio zaintersowanego. Temu służy instytucja oskarzyciela posiłkowego, którą, mam nadzieję skutecznie, zamierzają wykorzystywać (czy już wykorzystują) dzierżawcy rybaccy Narwi.
Warto zapoznac się z możłiwymi okolicznościami obciążającymi popełniony czyn oraz z zakresem grzywny czy nawiązki możliwy do orzeczenia przez sąd. A te są duże w przypadku kłusownictwa rybackiego. Ale o te formy ukarania trzeba się przed sądem upomnieć. Nie zostawiać sądu samego w podejmowaniu tej waznej decyzji, bo ten, mając przed sobą stronę proszącą o łagodny wymiar kary, o uniewinnienie lub o umorzenie z powodu "nieznaczenj społecznej szkodliwości" przychyli się do tego, kiedy nikt nie przedstawi racji strony przeciwnej. A oskarżyciel publiczny przedstawia tylko racje publiczne.
Dlatego w PZW warto brać przykład z użytkowników rybackich Narwi.
A hasło "zero tolerancji" też może być skuteczne jeżeli jest wypowiadane w imieniu tych, którzy tę zasadę stosują wobec siebie. A jak wygląda przestrzeganie przepisów i regulaminów przez samych wędkarzy dobrze wiemy.
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
|
|
|
Andrzej Trembaczowski
|
12.4.05 10:36
|
|
Zwykle jestem życzliwy, łagodny i wyrozumiały. Nie mam jednak żadnej wyrozumiałości dla złodziejstwa i dla kłusownictwa. Bo jest w tym procederze coś więcej niż tylko szkoda materialna, którą można wyliczyć. Jest w tym przeogromne łajdactwo. Nie chodzi przecież tylko o skłusowanie iluś tam ryb o określonej – czy dobrze oszacowanej? – wartości. Chodzi o zniweczenie trudu wszystkich, którzy pracują nad zagospodarowaniem tej wody. Chodzi o zaprzepaszcznie szansy, by ta woda była bogata, by mogła być atrakcyjnym łowiskiem. Nie będzie nigdy, jeżeli nie wyeliminujemy kłusownictwa. I to jest tak samo nikczemne i podłe, jak kradzież portmonetki biednej staruszce, portmonetki w której może być zaledwie 100 zł. Nie można być wyrozumiałym, wobec drani, którzy robią coś tak podłego.
W przypadku zorganizowanych kłusowników, np. tych, którzy jeżdżą z agregatem, przepadek samochodu absolutnie nie jest przesadną karą. Jest jak najbardziej uzasadniony.
Jest jeszcze i drugi aspekt. Owszem, należy pracować nad dobrym skutecznym prawem i nad sprawnym działaniem sądów - to jest wartość sama w sobie. Ale to potrwa. To praca na lata. Kłusownictwo trzeba tępić już, wszelkimi sposobami, na kilku poziomach jednocześnie, od akcji uświadamiających, po wysokie kary. Ale też sam kontakt kłusownika ze strażą powinien być dla niego nieprzyjemny. Czasem może nawet tak przykry, by mu się odechciało na długo. Owszem, dla wielu może wystarczyć samo zwrócenie uwagi i zawstydzenie. Może nawet wystarczyć sama obecność strażników i uwidocznienie, że woda nie jest bezpańska. Ale są i tacy, do których inny przekaz poza batem nie dociera. I wobec takich wszystko co tylko jest prawem dopuszczone powinno być wykorzystane, jak trzeba, to i środki przymusu fizycznego. Żadnej litości dla łobuzów, obojętnie czy mają legitymacje PZW czy nie. To nie są nasi koledzy. Nie jest kolegą ktoś, kto kłusuje, kto nas okrada. To jest plaga, obecnie największe zagrożenie dla naszych wód i trzeba ją zwalczyć. Nie chodzi o odwet, ale o wykorzystanie wszelkich możliwych środków.
Pozdrawiam
Andrzej
|
|
|
Jurek Kowalski
|
12.4.05 11:18
|
|
Andrzeju,
Rozumiem i podzielam Twoje rozgoryczenie i niechęć do zjawisk patologicznych.
NAtomiast problemem jaki mamy z radzeniem sobie z tymi zjawiskami jest, paradoksalnie, pogodzenie się z ich nieuchronnościa i z tym, ze kłusownictwo jest i będzie. W tym paradoksie sami podtrzymujemy w kłusownikach ich nastawienia, powodujemy, że ich "duch" nie gaśnie.
Agresja wobec naruszających dobre obyczaje powoduje w nich poczucie swoistej "krzywdy", która nie pozwala na zmianę zachowań. "Honor" nie pozwala. A złość podtrzymuje ten konflikt. Dlatego pisałem o czynach i o ich osądzaniu, a nie o osobach i o odwecie na nich.
Praca nad kłusownictwem zaczyna sie daleko od rzeki czy jeziora. Praca, która dotyka przyczyn i procesów, a nie skutków. Praca, którą warto wykonywać, zwłaszcza wobec wędkarzy, którym daleko do przyzwoitości.
Warto pamiętqć o tym, że najbardziej etycznymi wędkarzami, najlepszymi strażnikami są ... "nawróceni" kłusownicy. Jak wszyscy konwertyci. Trezba też pamiętać o tym , ze choć uoprawiaja niecny proceder to są znakomitymi znawcami przyrody i chciałoby się takich mieć wśród prawdziwych wędkarzy. Znam wielu ludzi, których kariera wedakrska jest najlepszą ilustracją słów, które napisałem. Ewolucji od postawy, którą bez wątpienia nazwalibyśmy kłusownictwem do pozycji znaczących dokonań w organizowaniu wędkarstwa i wychowywaniu wedkarzy w swoim środowisku.
Zachęcam też Ciebie i Kolegów do przypomnienia sobie lub do zapoznania się z artykułem Józka Jeleńskiego, który praktycznie i racjonalnie do tej sprawy podchodzi. Warto też rozważyć jego wyliczenia i korzyści z "C&R dla kłusowników".
C&R dla kłusownika
Serdecznie pozdrawiam
Jurek Kowalski
|
|
|
Andrzej Trembaczowski
|
12.4.05 13:04
|
|
Masz na myśli tych miejscowych, którzy to " z dziada pradziada" itd. Owszem, są i tacy, żyją z lasu i z wody. Oni rzeczywiście rozumieją przyrodę, są z nią mocno związani a "rogata dusza" nie pozwala im na dostosowanie się do przepisów, które uważają za obce. Ale takich nie ma wielu, przynajmniej u nas. Są jeszcze nad Wisłą na pojezierzu, nad Wieprzem. To już na szczęście wymierający gatunek i raczej folklor, niż patologia. Za kilka lat znikną w sposób naturalny.
Ja mam na myśli tych wszystkich łajdaków o lepkich rękach, którzy biorą, bo nikt nie patrzy, bo nikt im za to nic nie zrobi i nawet słowa złego nie powie. U nas żaden z mieszkańców wsi położonych nad Bystrą, Bystrzycą, Krężniczanką nie może powiedzieć, że łowił pstrągi z dziada pradziada. Nie łowił, bo ich tam nie było. I by nie łowił, gdyby ich nie wpuszczono. Dlatego pierwsze lata były tak obfite, bo jeszcze się nie nauczyli kłusować! Nie są to zresztą wsie biedne i ci którzy tam kłusują, robią to naprawdę ze zwykłego draństwa. Ale oprócz nich są i tacy, którzy przyjeżdżają po te pstrągi samochodami, łowią bezczelnie na robala, często dobrym sprzętem, stawiają samołówki, albo czeszą nasze rzeczki agregatem. I nie pogodzę się z tym że "byli i będą". Wiem, że można tak zrobić, że nie będą. Że im się to nie opłaci. To tylko kwestia determinacji, jaką się wykaże. I to się da załatwić. Zobacz, na Pomorzu już jest inaczej, choć jeszcze daleko do ideału, a też mówiono, że się tego nie zwalczy. Tam wykazano odpowiednią determinację i tam się z łobuzami nie patyczkują! A tam kłusowanie ma konkretne przełożenie na pieniądze. Kłusowanie pstrągów nie ma, za mało ich jest, by się to mogło opłacać. Może na tą przysłowiową flachę albo jaka zagrycha do niej. To jest naprawdę patologia, obrzydliwa, którą trzeba zwalczyć. Bez rozwiązania tego problemu wszystkie nasze wysiłki są bez sensu. Naszą pracą i za nasze pieniądze karmimy chamów - nazywam ich tu po imieniu. I z tym nie można się zgodzić, bo to bardzo zniechęca. Opłaceni sprawni strażnicy poradzą z nimi sobie, jestem o tym przekonany. To kwestia decyzji, by ich zatrudnić i decyzji, by im za to zapłacić.
Andrzej
|
|
|
hornetpsr
|
11.4.05 11:33
|
|
.. albo to może rodzina tego kłusownika . Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji , gdzie po takiej właśnie informacji , że nic nie grozi za kradzież ( praktycznie ) - tylko panowie kłusować !!!
|
|
|
Krzysztof Komoszka
|
11.4.05 09:17
|
|
Wczoraj, byłem nad jedną z mazurskich rzeczek na pstrągach. Az żal serce ściska na widok tego, co się dzieje nad wodą. Cały kilkukilometrowy odcinek rzeki przeorany prądem. Musieli zrobić to w ten weekend, bo ślady na brzegu nader wyraźne i jedyny dowód sprawy który uszedł uwadze kłusoli to martwy szczupak, zaplątany w gałęziach na dnie rzeki. Szkoda, że tych rzek nikt nie pilnuje...
Mam nadzieję, że się to zmieni i to szybko, bo w przeciwnym razie będzie cienko.
|
|
|
Marek
|
11.4.05 07:28
|
|
dostałem na skrzynkę informację o nowym artykule
tekst poniżej ...........to po raz 20 może 30 gdy po kliknięciu na link jest coś całkiem innego niż zapowiedz .............adminn nad tym bajzlem nie panuje czy co?????? niech się zwolni !!!!!!!
Uwaga! jeśli nie życzysz sobie otrzymywać tej korespondencji przeczytaj instrukcje zawarte na końcu listu. -----------chyba tak zrobię
------------------------------------------------------------
Witamy,
Wielki Portal Wędkarski - RYBIE OKO - opublikowano nowy artykuł:
Autorem nowego artykułu jest Sylwek Zduński
** Dobra zanęta na leszcza !?! **
Możesz go przeczytać odwiedzając ten link: : http://www.fishing.pl/article/articleview/2448/1/10/
|
|
|
Dariusz Żbikowski
|
11.4.05 10:21
|
|
... i wtedy nasz kolega dopiero się naczyta.
Świat już całkiem stanął na głowie, nie dość, że czyta za darmo to jeszcze fochy stroi!!! A jak by chwilę po prostu pomyślał, co staję się również coraz bardziej obce wielu osobom, to by zrozumiał, że system szybciej wysyła informacje niż Admin usuwa publikacje, które nie powinny się ukazać.
Niezbyt pozdrawiam,
Darek-Admin
|
|
|
Piotr Łopaciński
|
11.4.05 10:26
|
|
Nie wszystkim dane jest myśleć...niestety...Piotr
|
|
|
Krzysztof Komoszka
|
11.4.05 09:10
|
|
No sam siebie zwolnić raczej nie może :-))
|
|
|
Łukasz Ksieniewicz
|
10.4.05 12:08
|
|
no i co w tym takiego ciekawego ????
|
|
|
Hubert Nartowski
|
10.4.05 15:12
|
|
To w tym ciekawego, że ciągle słyszy się o niemocy organów ścigania/sądowniczych a każda taka informacja jest małym światełkiem w tunelu. Może dobrym sposobem byłoby chodzenie po trzech i wyjaśnianie takim delikwentom "językiem ciała" co się o nich myśli. Tępić kłusoli!
|
|
|
Jurek Kowalski
|
09.4.05 16:58
|
|
W takich sprawach sluzy poszkodowanemu prawo do wystepowania w charakterze oskarzyciela posilkowego. To prawo dotyczy tego, kto w sprawie moze byc strona, a w przypadku klusownictwa rybackiego zapewne Okregu, ktory jest Uprawnionym do rybactwa. Wtedy oskarzyciel posilkowy jest informowany o postepie sprawy, moze skladac wnioski dotyczace postepowania. Warto sprobowac. Wtedy mozna uzyskac wplyw i na wymiar kary i na wysokosc nawiazki.
Zachecam do zajrzenia na NaMuche.pl do artykulu "Prawo na klusownika", ewentualnie do wydrukowania go i przekazania Radcy Prawnemu Okregu.
Zycze powodzenia
Serdecznie pozdrawiam
Jerzy Kowalski
|
|
|
Dawid Garczarek
|
09.4.05 15:14
|
|
Świetna informacja !!!
Nie ważna wysokość, ważne, że został skazany !
Huuuura !
Pozdrawiam Dawid
Kłusownicza Mapa Polski
|
|
|
Piotr Łopaciński
|
09.4.05 13:15
|
|
Wydarzył się Cud i Sąd skazał łobuza.
Jest to jeden z nielicznych przypadków skazania kłusola o jakim słyszałem od kilku lat.
Nie ma się co zastanawiać, nad wyrokiem jaki zapadł. Ważne, że zapadł.
Może to jest jakiś sygnał, że coś drgnęło
w sprawie - oby tak było...
Szkoda, że Sąd nie zadecydował o podaniu wyroku do publicznej wiadomości, taka możliwość przecież istnieje...
Pozdr...Piotr
|
|
|
|
|