Portal Sklep Bazar Tygodnik Ryby Domowe Klub Reklama Pomoc
Archiwum 1
English pages

UWAGA! ZNAJDUJESZ SIĘ NA STRONACH ARCHIWALNYCH !!! NOWY ADRES => Wędkarstwo - Rybie Oko - http://www.fishing.pl

 
Artykuły
Forum
Foto
Baza
Co i kiedy
Linki
Brania
Hyde Park
Humor
Znad wody
Filmy i pliki
Kartki
Encyklopedia
Ryby i prawo
Ściąga
 
 
 
 
mniej ostatnich wiadomości 82114
To był fragmnet większej całości, niżej więcej :)
pytanie o połów
pomocy!
pomocy!
Odp: odp:Kłusownicy na śląsku
Odp: dorsz
.......................
Odp: Zapora na Wisłoce
Odp: Oj Panie Bogusz .....
Odp: Żyłka
pytanie o połów
pomocy!
pomocy!
leszczyńskie
"okonek"
Wróżka
W obronie jazgarza
Zawody? Również! Bo dlaczego nie?
Wisiel :/
Łowic bez nęcenia ?
Opowieśc znad wody..
Zanęty produkcji polskiej a zagranicznej
Konińskie kanały
Kupię szpulę do Okumy Avenger AV 30!!!!!!!!!!!!
POŻEGNANIE :) - godz 14!!!
Fajna rybka
Szkoda tytułować
 
 
więcej
Zawody wędkarskie
 4/145
Ten okropny żarłok - JAZGARZ
 
Opowieści znad wody.... cz.1
 6.9/85
Leszczowisko
 7.1/202
 8.8/115 hit
Łakomiec
 7.9/66
Oszuści na Bazarze Rybiego Oka.
 7.3/64
KOMUNIKAT
 
Stało się...
 5.6/30
Kłusownik ukarany! Lepiej późno niż wcale.
 4.9/71
 
 
więcej
Petycja!!!!!!!!!!!!!
Pstrąg Roztocza
Uroczyste otwarcie
 
 
Inne ankiety
Żyłka
Co robisz z niepotrzebnym kawałkiem żyłki?
wyrzucasz gdziekolwiek
rzucasz do wody, bo tam jej nie widać i ptak się nie zaplącze
tniesz na mniejsze kawałki i wyrzucasz
zabierasz ze sobą, by spalić w ognisku
zabierasz ze sobą, by wyrzucić do śmietnika
to inaczej, jak podaj w komentarzu

Wyniki Wyniki wszystkich

Komentuj
 


Wszystkie Rybim Okiem

Hit  Gdzie sens, a gdzie logika?

Autor: Ryszard Siejakowski
Data:07.4.05 16:04
Czytano:6775

Wody udostępnione w ramach tzw. opłaty krajowej, miały ułatwić wędkarzom korzystanie z wód może nie najciekawszych, ale w miarę dostępnych. To, co zrobiono, zakrawa na kpinę i raczej nie ma sensu. Właściwie to ciśnie się pytanie, czy utrzymywanie „krajówki”, ma jakikolwiek sens.


Gdy wprowadzano kilka lat temu „wody krajowe”, to zasadniczo dominowały w nich rzeki nizinne o zasięgu większym niż obszar Okręgu. Była w tym jakaś logika, wynikająca z faktu, że były to wody, na których działalność zarybieniową i ochronną, nie można prowadzić samopas. Przenikające się ekosystemy czy działy wodne, w naturalny sposób powinny wymusić działania zespolone i skoordynowane, na szczeblu ponadokręgowym. Niestety powinność, jest najsłabszym elementem stowarzyszenia. Zamiast autonomicznych Okręgów, działających w ramach wspólnoty stowarzyszeniowej, mamy „państewka Okręgowe”, rządzone autokratycznie przez Prezesów Okręgów wraz z ich świtą. Humorystycznie rzecz biorąc, mamy swoistą karykaturę modelu pluralistycznego. Powątpiewając we wrodzony intelekt większości działaczy, zapewne, co poniektórzy, słowo pluralizm, przyswajają dosłownie i z tego powodu Prezes Okręgu X pluje na Prezesa Okręgu Y. O animozjach pomiędzy działaczami niektórych sąsiadujących Okręgów, można będzie niedługo pisać thrillery. Nie będą to na pewno dzieła wiekopomne z prostej przyczyny, że główni bohaterowie powinni występować raczej w groteskach lub wodewilach niskich lotów. Wracając jednak do tematu zasadniczego, czyli wykazu wód w ramach opłaty krajowej, można tam znaleźć niesamowite „perełki”. Przykładowo Okręg A udostępnił dwie glinianki w Kłaju Dolnym, wyrobisko pożwirowe w Trzewujewie i rzeczkę smródkę, zasilaną przez dwie chlewnie i jedną mleczarnię. Okręg B dla odmiany, wytypował do tej „klasyfikacji” dwie „rzeki”, których nie można znaleźć na ogólnodostępnej mapie. Aby było jeszcze śmieszniej, kilka Okręgów, nie udostępniło żadnych wód, mimo tego, że przepływają przez nie rzeki nizinne o zasięgu krajowym. I tak kwitnie radosna twórczość działaczy okręgowych na rzecz konsolidacji stowarzyszenia i prowadzenia spójnej polityki wędkarsko-rybackiej. Pieprzu i soli tej całej sprawie, dodaje wysokość opłaty, jaką sobie zaserwowano za te niewątpliwe Eldorada wędkarskie, łaskawie udostępnione gawiedzi stowarzyszeniowej. Niektórzy zapewne będą urządzać wyjazdy zorganizowane na drugi koniec Polski, aby połowić w gliniance czy stawku sołtysa, znajomego Prezesa łaskawcy. Zwłaszcza zastanawia fakt, że okręgi nadmorskie, takie jak szczeciński i gdański, nic nie mają do zaoferowania wędkarzowi w ramach opłaty krajowej. Można wysnuć przypuszczenie, że spowodowane to jest analizą mapy Polski. Patrząc na mapę, wyraźnie widać, że Szczecin i Gdańsk, znajdują się w górnej części mapy, czyli wyżej. Być może działacze z tych Okręgów bardzo to sobie wzięli do serca i rozumu, a w konsekwencji doszli do wniosku, że są to wody „górskie”, i jako takie nie bardzo nadają się do „krajówki”. Opłata krajowa, stała się, haraczem dla idiotów, którzy uwierzyli, że istnieje coś takiego jak określona dostępność do wód. Naiwni płacą i zapewne po otrzeźwieniu klną w żywy kamień, rzucając inwektywy na działaczy, którzy zrobili ich w konia. To kolejny przykład, że coś takiego jak wspólność działania stowarzyszenia, nie istnieje. Zwłaszcza w odniesieniu do szeregowego członka, tegoż stowarzyszenia.
Pora odpowiedzieć na pytanie, zadane we wstępie do artykułu, czy utrzymywanie krajówki ma jeszcze jakiś sens? Patrząc na to z punktu widzenia wędkarza, raczej nie. Zupełnie jednak inaczej wygląda odpowiedź na to pytanie z punktu widzenia skarbnika Związku. Brać pieniądze za prawie nic! Tylko głupi by nie brał.

drukuj drukuj wyślij wyślij

Lista komentarzy


Temat: Autor:
Czas:
podoba mi się ostatnie zdanie ...
Jacek Grzanka 11.4.05 11:51
... bo brać trzeba , ale i dawać a nie tylko brać :P
     .......................
hornetpsr 14.7.05 13:46
    
mogę prosić o kontakt mailowy ? na adres hornetpsr@poczta.onet.pl - pilne
okręgowa lepsza
Tomasz Statek 07.4.05 19:30
Moje koło liczy ok. 800 wędkarzy. Na dzień dzisiejszy opłat dokonało 450. Ilu wykupiło krajówkę? Żaden! Powtarzam dla słabszych - żaden.
Dlaczego? Ponieważ nasz okręg podpisał porozumienia ze wszystkimi okolicznymi okręgami. Opłata okręgowa w bliższym zasięgu jest dokładnie tak samo skuteczna, co krajowa, a sporo tańsza. Wody wyjątkowo atrakcyjne są i tak wyłączone z porozumień międzyokręgowych i krajówki, zazwyczaj wymagają dodatkowej opłaty. I faktycznie - dał się zaobserwować pewien ruch pomiędzy okręgami. Wędkarze jednak idą nie tylko za rybą, ale i za pieniędzmi (mniejszymi). Za zawodami, za wycieczkami, za kolegami... Krajówka odchodzi w zapomnienie jako relikt przeszłości. I bardzo dobrze, bo w końcu wędkarze stają się bardziej zintegrowani ze swoim okręgiem, co w niedługim czasie powinno poskutkować większą ich dbałością o "swoje" wody.
Nie kupuję krajówki
Tomek Płonka 07.4.05 18:00
Mój okręg ma podpisane porozumienia z Częstochowskim, Bielskim, Poznańskim, Piotrkowskim i paroma innymi. Kupiłem więc drugą okręgówkę na sąsiadujące Opolskie i jest gites. Krajówka ma sens tylko dla niewielu wędkarzy. Krajówka jest tylko jedną z form zapłaty i opłaca się tylko wtedy gdy np. łowimy w wodach 2,3 i więcej okręgów, które te wody udostępniły. Okręg nie udostępniający wód na dopołatę krajową np. jak Krakowski Wisłę nie dostanie kasy z podziału. I kit im w oko. Pojadę sobie raz czy dwa i zapłacę dychę za dzień. Ja akurat zapłacę, a inni będą jeździć i kłusować bez opłaty, co tylko okręgowi Kraków czkawką się odbije. Skoro uznają że ich Wisełka po zatruciach w ostatnich 3 latach i olbrzymich strat w rybostanie przyniesie im kasę z zezwoleń dziennych to się grubo mylą. Frajerów coraz mniej.
Reasumując - idzie ku normalności. Przenosimy się z miejscowych kół do innych w innych okręgach, które działają lepiej, mają lepsze wody i więcej porozumień.Dniówki płacimy tylko na najlepszych wodach bo nie wydajemy kasy bez sensu. Kasa zaczyna iść za wedkarzem, a wędkarz jak zwykle za rybą. Powstaną silne okręgi a reszta zginie z braku kasy i jeszcze straci wody na rzecz okręgów ościennych. I bardzo dobrze.
Moi koledzu trociarze przenieśli się do kół na Pomorzu a u siebie płacą okręgówkę. Przez to nasze Gliwickie koło, które zarybiało karpiem jest stratne kupę kasy na jednej uciekającej w siną dal osobie. Albo się wezmą za zarybianie drapieżnikiem, albo stracą większość spinningistów. Jak okręg nie będzie dbał o rzeczki jury straci wszystkich spinningowych i muchowych pstrągarzy. To już nie przelewki. Tu musi zacząć się myślenie albo liczba stołków mocno się ograniczy. Mam nadzieję że w lepszych okręgach mądrzejsi działacze wpadną na to. Fajnie by było.
T.P.
Krajowa logika
Jurek Kowalski 07.4.05 17:14
Ryszardzie,

Spieszę uprzejmie donieść, że Okręg w Krośnie przewidział do udostępnienia w ramach opłaty krajowej lwią część swoich wód nizinnych. A mianowicie zalew Solina (2200 ha), zalew w Sieniawie (120 ha), nizinne odcinki Sanu, Wisłoka i Wisłoki (kilkaset ha) oraz mniejszych rzek. To ten okręg, o którym wspominałem wcześniej, rządzony przez wędkarzy, a którego prezes jest Sekretarzem ZG PZW.

Może w tych okręgach, o których piszesz, sami wędkarze nie mają ochoty udostępniać "swoich" wód kolegom z innych okręgów. A populistyczni przywódcy wsłuchują się w ten głos.

Nie od dziś wiadomo o tym jak to "miejscowi" szczerzą zęby do "przyjezdnych" i to bynajmniej nie w uśmiechu przyjazni, powitania i pojednania. :-))

Zmienią się wędkarze to zmienią się też ich przedstawiciele.

Sądzę, że wielu z tych, którzy narzekają na opłaty krajowe (które, nota bene, uważam za złe rozwiązanie, podobnie jak wszystkie "porozumienia") ma na myśli to, że "oni" nie udostępnili swoich łowisk "nam", bo to, że "my" nie udostepniamy ich innym uważają za całkiem normalne.

Na marginesie warto zauważyć, że opłata krajowa podlega redystrybucji do okręgów proporcjonalnie do powierzchni udostepnionych wód i ZG PZW nie ma z niej nic.

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski

PS. Zadziwia mnie to ciągłe narzekanie na nakłady konieczne do utrzymania wód, których jest się współgospodarzem. Są one przecież wydawane na to, co wspólnie użytkujemy. W końcu zdajesz sobie chyba sprawę, że środki wpłacane przez wedkarzy są skromne. Powinny być lepiej wydawane ale do tego trzeba większego zaangażowania samych wędkarzy.
     Odp: Krajowa logika
Piotr Łopaciński 07.4.05 17:45
    
Jurku - przepraszam, że wtrące się do Twojej odpowiedzi, którą kierujesz do Ryszarda, ale...
Większość z nas wędkarzy jest przeciwna bezsensownym porozumieniom pomiędzy Okręgami - na zasadzie: "Was lubimy, a Was nie" i udostępnianiu w ten sposób swoich łowisk.
Proste jest tego wytłumaczenie...
Sam wielokrotnie pisałeś, że trzeba dużo pracy i pieniążków włożyć, aby łowisko
było na dobrym poziomie.
Jeżeli przykładowo moje Koło, Okręg to zrobi, zarybi je, dopilnuje, to przecież logiczne jest, że nigdy tego łowiska nie udostępni w ramach krajówki. Po to między innymi, aby je chronić. Dzieje się tak dlatego, że zbyt wiele łowisk jest obecnie zdewastowanych.
Ja wiem, że to samo działa w drugą stronę i ja nie znajdę w sąsiednich Okręgach dobrego krajowego łowiska.
Według mnie jest to logiczne w obecnej rzeczywistości.
Ja uważam, że opłata krajowa jest złym rozwiązaniem. Nakłady na utrzymanie wód będą wzrastać i jest to zrozumiałe, ale niech większość pieniążków pozostanie w moim Okręgu, gdzie je płacę i niech tu zostaną zagospodarowane.
Ja osobiście nie wierzę, że zaistnieje sytuacja, że po zapłaceniu krajówki, pojadę sobie na drugi koniec Polski i nałowię się do bólu...
Mamy inny świat, inną epokę...
Wszystko powoli będzie zmierzać do komercjalizacji łowisk i chcąc łowić, trzeba będzie niestety płacić.
Z tym musimy się pogodzić i nie ma na to rady. Uważam osobiście /może się myle/, że opłaty krajowe winny zostać
zlikwidowane. One nie mają sensu dla nas, zwykłych szarych wędkarzy...
Pozdr...Piotr
         Odp: Krajowa logika
Jurek Kowalski 07.4.05 18:01
        
Tak właśnie ta logika działa :-)).

Wody potrzebują nakładów zależnych od potrzeb gospodarczych, a nie od możliwości finansowych wędkarzy. Natomiast wybrani przez nas przedstawiciele w wielu przypadkach działają pod dyktando "mas" i ograniczają ten dopływ środków. A to zawierając porozumienia, a to wprowadzając opłaty krajowe, a to "dusząc" wysokość składki. Porozumienia prowadzą do tego, że jedną składką finansuje się gospodarkę na łowiskach w kilku okregach. Gdyby porozumień nie było to środków byłoby kilka razy więcej.

A wędkarze wzburzają się, że trzeba ponosić nakłady na zagospodarowanie. I jeszcze dokonywać innych, prostych czynności gospodarczych jak np. rejestrowanie połowów żeby zobaczyć efekty tego zarządzania wodami, a nie tylko mierzyć nakłady.

Łowiska są zdewastowane bo sami doprowadziliśmy je do ruiny rabunkową gospodarką. Pod naszym zarządem tak się stało.

Opłaty krajowe nie mają sensu nie dla wędkarzy ale dla gospodarki rybackiej. Chociaż z drugiej strony niektórzy chyba nie bez powodu udostępniają swoje wody do krajowej puli ;-)). I robi to Okręg, który sie rządzi dobrze. Warto się nad tym zastanowić.

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski
             Odp: Krajowa logika
Tomek Płonka 07.4.05 18:13
            
Pod naszym zarządem? Chyba po Waszym?! Znowu to samo. Mieliśmy i mamy taki wpływ na wybór władz jak na wybór papieża. Nie obrażaj porządnych ludzi że wybrali idiotów do gospodarowania wodami. Myśmy nikogo nie wybrali, a nie mamy żadnych narzędzi do wywalenia głąbów a uhonorowania mądrze zarządzających. Jedynym środkiem jakim dysponujemy jest kasa wpłacana temu, kto ma ryby w wodzie.
T.P.
                 Odp: Krajowa logika
Jurek Kowalski 07.4.05 18:27
                
Pod Naszym, Tomku. Pod naszym. Mamy wszelkie narzędzia do wybierania. I do kształtowania tego co się wokół nas dzieje. Tylko z nich nie korzystamy. Rezygnujemy zbyt łatwo z wykorzystywania ich. Jesteśmy mało realistyczni w oczekiwaniach i w działaniach.

Ja wybrałem mądrych.

Ale to już było dyskutowane. Jedni rozumieją, inni nie.

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski
                     Odp: Votum Separatum
Tomek Płonka 07.4.05 18:43
                    
Skoro myślisz że wywołasz we mnie poczucie winy i odpowiedzialności to się mylisz kolego. Wybacz, ale większość z nas władz związku nie popierała, nie wybierała, nie kształtowała. Nigdy nie było wyborów i głosowania za jakimś programem tylko pomiędzy osobami, które (jak w byłym trzypartyjnym PRL-u )są albo bardzo albo bardziej czerwononose.
Tak jak 90% członków tegoż "stowarzyszenia".
Nie wałkujmy więcej tego tematu :-)
T.P.
                         Odp: Votum Separatum
Jurek Kowalski 07.4.05 18:53
                        
Nie wybierając, nie kształtujac, nie powołujac też się wybiera. Walkowerem.

Masz rację, nie wałkujmy.

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski

PS: "W demokracji obywatel musi przywyknąć do zdawania się na siebie samego, co dla wielu jest ciężarem ponad ich siły. Musi też myśleć o sprawach publicznych jak o swoich własnych, co dla niejednego jest ponad słaby rozum i lichy charakter". - Arystoteles ze Stagiry(384-322 p.Chr.)
                             Odp: Votum Separatum
Tomek Płonka 07.4.05 19:04
                            
Jestem przeciw demokracji, w której mój czy twój głos jest równy byle menelowi lub starej dewocie z "Partii moherowych beretów". Patrząc na demokratycznie wybranych przedstawicieli różnych władz jestem całym sercem za aborcją :)
T.P.
                                 Odp: Votum Separatum
Jurek Kowalski 07.4.05 19:17
                                
Tomku,

Demokracja to nie tylko akt wyborczy, w którym glosy są równe, ale codzienne zajmowanie się sprawami publicznymi, w którym tej równości już nie ma. Jeżeli chcemy ograniczyć się do aktu wyborczego to przegrywać będziemy zawsze. Organizując ludzi na codzień wygramy. Innej, sensownej drogi nie widzę. Tak mi podpowiada moje doświadczenie.

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski
                                     Odp: Votum Separatum
Tomek Płonka 07.4.05 21:58
                                    
Mówiliśmy już o tym. Jesteśmy ludźmi pracy i nie mamy czasu na działalność. Ja np. nie będę organizował środowiska żeby za 20 lat wreszcie się coś poprawiło. Będę łowił ryby tam gdzie one są bez względu na wszystko. Jak w kraju nie będzie szans to pojadę za granicę i tam zostawię kasę. Wybór należy do delegatów - chcą zatrzymać stołki czy nie. Mogą sobie czesać kasę na dietach i innych pierdołach byleby ryba była w wodzie. Nie będzie ryb-nie będzie kasy. Ja nie będę im zaglądał do kieszeni, a nawet się ucieszę jak mądrzy się wzbogacą. Daj im Panie Boże. Ten zjazd jest ich ostatnią szansą a nie moją. Ja złowię dużą rybę nawet na Saharze:)
T.P.
                                         Odp: Votum Separatum
Jurek Kowalski 09.4.05 21:10
                                        
Tomku,

Ja tez jestem czlowiekiem pracy i znajduje czas na dzialalnosc. Aktywnie go wygospodarowuje. Zarowno na dzialalnosc w miedzynarodowej federacji jak i wsrod Kolegow, publikujac, wyjasniajac, tlumaczac, dyskutujac, sluchajac innnych.

Mam tez cierpliwosc i swiadomosc, ze "nie od razu Krakow zbudowano" albo "Rome wasnt built in a day".

Bo to moj kraj.

I licze na to, wiecej, jestem przekonany i mam na to liczne potwierdzenia, ze podobnych ludzi jest wiecej. I nad stworzeniem z nich srodowiska pracuje.

W zyciu mialem szczescie (albo tak robilem), ze na podobnie myslacych ludzi trafialem, aktywnie ich poszukujac, tutaj i na swiecie.

A Ty zrobisz jak zechcesz.

Serdecznie pozdrawaim

Jurek Kowalski
Sens jest, gorzej z logiką...
Piotr Łopaciński 07.4.05 17:05
Wydaje mi się, że kiedy wprowadzono opłaty krajowe, było to w pełni uzasadnione i zrozumiałe.
Obecnie Okręgi prowadzą samodzielnie działalność i opłaty krajowe są ewidentnym
haraczem - podatkiem od złudzeń który płacimy, bo takie są przepisy odgórne.
Żaden z Okręgów nie zdecyduje się nigdy na udostępnienie atrakcyjnej wody w ramach krajówki - bo niby czemu?
To jest przecież logiczne...
Pytasz - czy ma to sens?
Ma i to głęboki. Oczywiście ze strony skrabnika PZW - jak sam zresztą zauważasz.
Przeciętny wędkarz nie ma z tego nic.
Trudno się dziwić jednak naszym ukochanych, demokratycznie wybranym władzom - nikt, kto choć trochę potrafi myśleć, nie zrezygnuje z darmowej i konkretnej kasy.
Bo w imię czego?
Płacimy i płacić będziemy...
Nic w najbliższym czasie się nie zmieni w tym zakresie.
Pozdr...Piotr
     Odp: Haracz?
Tomek Płonka 07.4.05 18:55
    
Haracz to składka członkowska. Krajówki nie musisz płacić jak ci się nie opłaca. Jest to jedna z mozliwości dla niektórych płacenia mniej. No i wspaniały sposób nabijania nowych członków w butelkę - taki frajer zapłaci krajówkę, a jeszcze w okieku czerwononosy skarbnik mu powie że będzie mógł łowić w całym kraju. I nie skłamie, bo w całym kraju są wody udostępnione na krajówkę, tylko najczęściej nie powie że tylko na ciulatych łowiskach krajówka wystarczy :-)
T.P.
T.P.
         Odp: Haracz?
Piotr Łopaciński 07.4.05 19:06
        
Niestety - krajówka jest typowym podatkiem od złudzeń, płaconym przez
niedoinformowanych kolegów. Tak to dzisiaj wygląda i nie wierzę, że coś może się zmienić na lepsze.
Z której strony by tego nie oglądać, przyszłością są łowiska
komeryjne - dobrze zorganizowane i dopilnowane. To jest przyszłość wędkarstwa w Polsce.
Te wszystkie porozumienia pomiędzy Okręgami, na dłuższą metę nie mają prawa bytu...Piotr
             Odp: Haracz?
Jurek Kowalski 07.4.05 19:14
            
Przykład Sanu pokazuje ile to na prawdę kosztuje. Inne łowiska w otwartych wodach funkcjonują poniżej kosztów. Na to trzeba być przygotowanym.

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski
                 Odp: Koszty?
Tomek Płonka 07.4.05 21:49
                
Nie rozśmieszaj mnie. Koszty ponoszone na utrzymanie np. rzek nizinnych są wielokrotnie niższe od nakładów, jakie powinien ponosić PZW z uzyskanych składek na zagospodarowanie wód. Wody nie są w ogóle chronione przez PZW, zarybiane w niewielkim stopniu drogim materiałem z ośrodków PZW. Chyba poza zarybianym strzeżonym Sanem nie łowisz na codzień i nie obserwujesz, jak rzeka najlepiej sobie radzi tam, gdzie nie ma gospodarki PZW ani zadnej innej.
Przykład (taki bardzo uproszczony w liczbach):
Na 5km odcinku rzeki łowi przeciętnie 100 wędkarzy, średnio każdy łowi 50 razy w roku, każdy wpłaca do PZW średnio 200zł ( ja już w tym roku 270zł i dojadę pewnie do 350 za same zezwolenia) to uzbiera się pula 20 tys zł za które można wynająć strażnika. Załóżmy że z wody "wyjedzie" rocznie 5 ton ryb, część wróci z powrotem do wody (wymiary, no-killowcy). I tak mamy wedkarskie eldorado. Czy wystarczy te 2 stówy średnio, czy trzeba 2 razy więcej- nie kłóćmy się. Ale nie na pewno 1200zł na rok i całkowite no-kill!!! Na kit nam PZW i jego niby zarybianie, brygady rybackie okradające nas z ryb. Wystarczy 1 kasjer żeby od 200 ludzi zebrać składkę roczną. I strażnik pilnujący przepisów. Wielkie mi koszty. Koszty działaczy robiącym ludziom wodę z mózgu ile to oni dobrego robią i to "społecznie". Wież mi, w taki sposób okłamuje się ludzi na codzień podając im "cennik usług". Mogę ci wycenić moje usługi 10 razy drożej niż powinny kosztować. Dobry rzeczoznawca wyceni dwupokojowe mieszkanie w bloku na parterze z widokiem na śmietnik na 500 tys zł zgodnie z prawem. Kupisz to jak zobaczysz taką wycenę?
Mów mi o kosztach rzeczywistych a nie zawyżanych. Zawyżanych przez brak własności i odpowiedzialności osobistej właściciela/gospodarza. Zawyżanych przez diety na zawody, wyjazdy nie wiadomo po co, nasiadówy bez sensu i inny związkowy syf.
Bez PZW będzie taniej, normalniej i więcej ryb w tych łowiskach, które właściciel zrobi dla wędkarzy. Wedkarzy, którzy chcą tylko i wyłącznie zapłacić za łowienie ryb a nie za "prawo do stowarzyszania się". Mam nadzieję że niektóre okręgi zaczną być firmami przygotowującymi ryby dla wędkarzy, a kasa za tym pójdzie. I to niemała. Ja tak zrobiłem w firmie, że postawiłem na jakość produktu i usług. Na początku było tylko chwilę cięzko, ale już procentuje.
T.P.
                     Odp: Koszty?
Jurek Kowalski 09.4.05 08:44
                    
Tomku,

Mam do Ciebie prosbe, a Twoja odpowiedz pomoze mi w kalkulacjach, ktore czasem robie.

Czy moglbys, bodaj pobieznie, przedstawic wyliczenie kosztow utrzymania straznika na lowisku? Uwzgledniajac wynagrodzenie, za ktore temu czlowiekowi chcialoby sie rzetelnie wykonywac obowiazki bez koniecznosci zatrudniania nadzorcy nad nim, pochodne od tego wynagrodzenia oraz koszty utrzymania jego dzialalnosci w terenie i zapewnienia mu niezbednego i potrzebnego sprzetu?

Ja jeszcze zastanawiam sie ilu straznikow trzeba zeby zapewnic rzetelna ochrone wody uwzgledniajac, ze ludzie pracuja przez czesc doby i niekiedy ida na urlop, najchetniej w tym samym czasie kiedy sa najwieksze potrzeby ochrony.

Z gory dziekuje.

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski
                         Odp: Koszty?
Tomek Płonka 10.4.05 13:28
                        
Mogę tak w przybliżeniu. Na początek: 5 strażników na 50km rzeki i 1 zbiornik zaporowy. W okresie wakacji, w okresach tarła dodatkowo na umowie o dzieło powinno pracować kolejnych 3 strażników, powiedzmy że jest to 2 pełne miesiące.
Zakup sprzętu: najbardziej "boli" zakup nowego auta. Najtańszy w zakupie i użytkowaniu na w miarę dobre drogi jest Polonez truck z instalacją gazową używany 6-7 tys zł. Łódź z silnikiem 5-6 tys, szkolenie, mundury, buty i inne rzeczy... Broń - nie znam kosztów. Załóżmy że wszystko razem 30 tys na 5 strażników.
Koszt utrzymania miesięcznie:
-samochód (paliwo, remonty, ubezpieczenia, 120km jazdy dziennie) - 1800 zł netto ( mam 2 trucki to wiem ile to kosztuje)
-wynagrodzenie podstawowe 5X 2 tys = 10 tys zł brutto + premie 10 tys brutto razem 20 tys
Rocznie 240 tys + 20 tys "sezonowi" razem powiedzmy 260 tys zł. Dorównamy do 300 tys na inne koszty lub extra premie.

Wychodzi że można by upilnować 50km rzeki i dużą zaporówkę. Głównie przed kłusującymi wędkarzami, a to jest najbardziej szkodliwe.

Moje koło liczy o ile wiem ponad 1500 osób. Ma jedną dużą zaporówkę. Tylko za pieniądze z mojego koła można utrzymać tych strażników. Są jeszcze inne miasta - Bytom, Ruda, Zabrze, Kędzierzyn, Strzelce, Opole, i mniejsze razem dziesiątki tysięcy wędkarzy.

I teraz to co boli: na zarybienia powinna być osobna wpłata. Czyli składka powinna wynosić 200-250 zł na ochronę wód i drugie tyle na zarybianie.
Dorzućmy jeszcze 2-3 dychy od łebka na płace w okręgu i kole żeby miał kto przy tym robić, organizować itp.
No i wyjdzie mi jasno, że przeciętny wędkarz jeżdżący 50 razy w roku na ryby powinien płacić 5 stów na rok. Czyli 10 zł dziennie. Kto więcej razy łowi powinien więcej płacić.
Czyli- na początek 10 zł dziennie na średnio zarybianej i w miarę pilnowanej wodzie.
Powyższe przybliżone obliczenia nie zapewnią idealnej i całkowitej ochrony, lecz jesli dzięki temu - przez samą obecność straży kłusownictwo spadnie o 80% to cóż nam więcej trzeba?
T.P.
                             Odp: Koszty?
Jurek Kowalski 11.4.05 10:28
                            
Tomku,

Dziękuję za te wyliczenia. Są bardzo zbieżne z tym, co kiedyś zasugerowałem, szacując koszty zatrudnienia takiej ochrony na około 50 tys. rocznie na strażnika. Myślę, że zasadne "na początek".

Myślę, że rozmowa o konkretnych sprawach pozwoli na sprecyzowanie poglądów i postaw.

Opisałeś przy tym prowadzenie łowiska przy uwzględnieniu ponoszenia tych koniecznych nakładów w formule "stowarzyszeniowej", "non profit", czyli tak jak to sie dzieje obecnie. Bez zakładania zysków czy szerzej pojętych, trwałych inwestycji. To wyliczenie dotyczy tylko prowadzenia gospodarki rybackiej przez stowarzyszenie wedkarzy, nie uwzględniając innych form działalności.

Pozwoliłem sobie kiedyś zaproponować wprowadzenie "abonamentowego" sposobu wnoszenia skłdek na zagospodarowanie, zależnego właśnie od częstotliwości wędkowania. W kwocie np. 100 zł za 10 "wyjść" na ryby - swego rodzaju "licencji" wewnętrznej, uzupełnionej rejestrem połowów dla bieżącego monitorowania presji i poziomu eksploatacji.

Podstawowy problem leży w tym, że w tej formule sami wędkarze musieliby postanowić o takim zorganizowaniu wędkarskiej gospodarki i takiej strukturze nakładów na nią.

Nadal zakładany jest nielimitowany dostęp do wody. Łowiska "górskie" o przyzwoitej jakości zakładaja element komfortu (w tym niskiego zagęszczenia wędkarzy) jako jeden z istotnych elementów jakości łowiska. Stąd koszty utrzymania łowiska "
muchowego" "na głowę" jest znacznie wyższy. Nie 500 rocznie, a np. 1200 jak na Sanie.

W przedstawionym przez Ciebie łowisku, 1000 wędkarzy wpłacających po 500 zł łowiących 50 razy w roku daje 50 000 "dniówek" wędkarskich. Czyli 1000 "dniówek" rocznie na kilometr rzeki (powiedzmy 800, ale wtedy zbiornik dostaje dawkę 10 000 "dniówek"). To duża presja wędkarska. Zakładając średni połów wędkarski "nizinny" w wysokości około 40 kg - ta woda musiałaby "dać" 20 ton ryb samym wędkarzom.

Wracając do meritum - wędkarstwo, jak każde hobby, kosztuje. Trzeba sobie zdawać z tego sprawę. A żeby sobie zdawać sprawę to trzeba o tym usłyszeć. A żeby usłyszeć to ktoś musi powiedzieć.

Więc mówmy jak najczęściej. O konkretach. Bo jak my nie powiemy to kto?

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski

PS. Są jeszcze Okręgi, które mają wiele hektarów wód i niewielu członków.
                                 Odp: Połów roczny
Tomek Płonka 11.4.05 12:52
                                
Wydaje mi się że średni połów dzienny na początek nie przekroczy 2 kilo, bo przecież większość dni nie bierze :-). Są jeszcze łowiący inaczej czyli no-killowcy albo smakosze tak jak ja, że z brudnej wody (Odra, Wisła, Warta) ryby nie jem a z czystej tylko czasami coś zabieram. Czyli połów z kilometra rzeki będzie średnio 2 tony przy 1000 dniówkach w pierwszych 2-3 latach, a zwiększy się jak przybędzie ryb z zarybień i naturalnego chronionego tarła. Dlatego jestem przekonany, że nakłady wyłącznie na ochronę mają sens. Jeżeli by się jeszcze w ten kilometr rzeki wpuściło 2 tony ryby rocznie za ok. 20 tys zł ( podaję ceny karpia ze sklepu bo nie znam bolenia, jazia czy szczupaka z ośrodka zarybieniowego za 1 kg), to składka wyniosłaby 250zł na ochronę + 20 zł na zarybianie + 3 dychy na pracowników PZW.
Jest to model półstowarzyszeniowy zakładający że działacze pracują za kasę - nie wiem czy 30 tys zł starczy na zapłacenie dniówek działaczom obsługującym 1000 osobowe koło, ale myślę ze tak - w końcu to będzie max z 100 dniówek na czyli 150 zł za dzień brutto - ja jeszcze tyle nie zarabiam :-)
T.P.
                                     Odp: Połów roczny
Jurek Kowalski 11.4.05 13:40
                                    
Tomku,

Bardzo optymistycznie przyjąłeś połów dzienny na poziomie 2 kg. Bo to oznaczałoby połów roczny na poziomie 100 kg przy 50 wędkowaniach w roku.

Połów roczny na poziomie 40 kg na wędkarza jest określany w badaniach i jest obecnym odłowem wędkarskim (eksploatacją wedkarską). Nie przyszłym.

Nakłady na ochrone mają wielki sens ale nic na to nie zostaje kiedy wszystko wydaje się na "sypanie" ryb, niezależnie od tego ile to z kolei ma sensu, biorąc pod uwagę choćby przeżywalność ryb z zarybienia. A kiedy się dobrze policzy ile kosztuje odtworzenie tego co jest eksploatowane to wychodzi z rachunku kwota zbliżona do podanej przez Ciebie poprzednio.

Teraz wszyscy są obsługiwani (a może nie wszyscy, to raczej działalność podejmowana jest obsługiwana) przez kilku - kilkunastu pracowników ZO ( w kołach zazwyczaj nie ma pracowników), którzy obsługują Okręg i koła administracyjnie, ksiegowo itp., a do tego jeszcze prowadzą zarybienia i działalność np. sportową.

Przy biernej postawie wedkarzy.
(A działacze pracujący "za kasę" przestają być działaczami - stają sie pracownikami).

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski
                                         Odp: Połów roczny
Tomek Płonka 11.4.05 13:46
                                        
No to odłów rzędu 40 ton na 50 km rzeki nie wymaga chyba żadnych zarybień, tylko ochrony.
Ale żeby to zrobić, potrzeba silnego lobby przed zjazdem delegatów. A takiego chyba nie ma i nie da się zorganizować. Trzeba by znać wszystkich delegatów z nazwiska i ich "urabiać" w kierunku głębokich reform. Ja nie znam żadnego delegata i nie zaproszę go na piwko :-)
Poza tym myślę że reformowanie PZW nie jest w interesie jego władz.
T.P.
                                             Odp: Połów roczny
Jurek Kowalski 11.4.05 14:04
                                            
Ale jest w interesie stowarzyszenia, w interesie jego członków, w interesie polskiego wędkarstwa, w interesie polskich wód publicznych i w jeszcze paru interesach.

Tylko reformowanie polskiego wędkarstwa, a nie tylko władz PZW. Samo zmienienie "czapki" niczego nie zmieni. Ta zmiana musi wynikać ze zmiany w nas samych.

Mam nadzieję, że do następnego zjazdu uda się wypracować takie więzi wewnątrz stowarzyszenia, które pozwola na wybranie nowocześnie myślących i działających ludzi w szerszym zakresie niż się to dzieje obecnie.

Bo takie "lobby" trzeba budować w kołach, najbliżej ludzi. Żeby znów nie było, że "oni" uchwalili.

A żeby je zbudować to trzeba poszerzać wiedzę wędkarzy o potrzebach, sposobach i kosztach. Teraz jest czas na działania, które pozwolą tę wiedzę sobie przyswoić i ją zaakceptować oraz przełożyć na język praktyczny.

Serdecznie pozdrawiam

Jurek Kowalski
                 Odp: Haracz?
Piotr Łopaciński 07.4.05 19:25
                
Zorganizowanie dobrego łowiska i utrzymanie go musi kosztować i musimy się z tym pogodzić. Jeżeli mądrze będziemy to robić, na pewno koszty będą niższe.
Tu na tym Forum, wielokrotnie wybuchały ostre dyskusje na temat łowisk specjalnych i związanych z nimi kosztów.
Nie uchronimy się jednak od tego.
Tylko prawda jest taka...
Kiedy to nastąpi i Okręgi zaczną prężnie działać i gospodarować - ta cała nadbudowa, ten tabun ludzi zatrudnionych na administracyjnych stołeczkach na ul, Twardej - straci rację bytu, przestaną nam być potrzebni.
Oby to nastąpiło jak najszybciej.
Pozdr...Piotr



Valid XHTML 1.0!
Wszelkie prawa zastrzeżone - All Rights Reserved - ©1999-2004 Krokus Sp. z o.o. - powered by eZ publish
Za publikowane treści odpowiedzialność ponoszą ich autorzy, jednocześnie wyrażając tym samym zgodę na ich bezterminową publikację.
Reklamy Krokus: Dobre i tanie domowe jedzenie Bar Łódź