Od pewnego czasu nasze życie (w tym również wędkarskie) ociera się o telefony komórkowe. Są dla nas „komunikatorem”, „smyczą” lub w skrajnych przypadkach „ostatnią deską ratunku”. W tym ostatnim przypadku chcielibyśmy na nie zawsze liczyć. Jest grupa telefonów stworzonych specjalnie dla nas (i dla wielu innych grup, uprawiających aktywny tryb życia).
Osobiście miałem okazję korzystać z pięciu modeli zaliczanych do grupy kurzo-, wstrząso- i wodoodpornych. Do pierwszej ligi zaliczyłbym dwa modele, które postaram się tutaj pokrótce opisać. Pierwszym z nich jest Nokia 6250. Model o dość pokaźnych gabarytach, z doskonałą baterią. Naładowana do pełna trzyma ładnych parę dni pomimo dość intensywnego gadania. Ponadto jest odporna na chwilową kąpiel, co w naszym przypadku ma niebagatelne znaczenie. Udało mi się zanurzyć z nią w wodach Bobru, bez żadnego uszczerbku dla telefonu i przy kompletnym przemoczeniu jego właściciela. Wezwana przez niego pomoc odzieżowa przybyła w odpowiednim czasie. Telefonik ten jest również odporny na upadki z wysokości 1,5 m na różnego rodzaju podłoża (ziemia, beton, kałuże).
Drugim telefonem z ekstraklasy jest Ericsson R 310, zwany Rekinkiem (za przyczyną kształtu antenki). Niezła bateria (około 120 godzin na czuwaniu) oraz odporność na kurz, upadek z wysokości około 1 m na twarde podłoże oraz wodoodporność pozwalają zakwalifikować ten telefonik do ekstraklasy aparatów dla aktywnych. Według instrukcji telefon po upadku w błoto należy przemyć pod bieżącą wodą. Ja próbowałem w rzece. Przeżył w pełnej sprawności. Ponadto jego kolory są dość jaskrawe, co może ułatwić identyfikację jego położenia na ziemi podczas kończącego się postoju w trakcie łowienia.
Myślę, że obydwa modele należą do grupy tych aparatów, które powinny stanowić wyposażenie wędkarza – globtrotera. Są telefonami ze starszej półki, pozbawionymi niepotrzebnych moim zdaniem bajerów jednak mającymi w swoim MENU to, co jest konieczne do nawiązania kontaktów.
Inne testowane przeze mnie aparaty o zwiększonej odporności to Simens M35 oraz ME 45 oraz Nokia 5140. Według mnie są to jednak aparaty już z drugiej ligi, chociaż bardziej uważnych wędkarzy mogą również zauważyć. Dwa pierwsze zwalniają odrobinę od myślenia o ochronie ego dość kosztownego cacuszka, jakim jest telefon komórkowy oraz są w stanie darować nam naszą nieuwagę w obchodzeniu się z nimi na wyprawie.
no i zapomniałem o Nokii 5210!!! Też super telefon, wodoodporny (próbowalem w wiadrze z wodą hehe :))) jest mały i lekki a kosztuje tylko 300zl (niestety uzywany bo nowych chyba już nie ma :((
No a kolejna bardzo EXtremalna nokia to model 5100 - absolutna rewelacja ( z latarką!!! :)) za okolo 500zł - to jest z pewnością najlepsza alternatywa w sensie Cena/Jakość!!!
Siemens M35 to nie jest telefon wodoodporny!!! Ma tylko szczelną klawiaturę (odporną na deszcz!!!) - taka zabawka dla naszych nastolatków :)))))))))))) Natomiast Nokia 5140 super telefon - POLECAM lub dla tych którzy nie mają 1000zł na telefon bo tyle kosztuje ten model nokii, polecam najbardziej extremalny telefon - Ericssona R310s - niestety jest to duży i troszke przestażały model ale za to naprawde HARD :)))
Właśnie tak. Łowiliśmy z kumplem na Wiśle. Oddaleni od siebie ok. 100 m. Krzaki, itd. Zadzwonił... Zbychu mam suma, czy możesz przyjść?...
Veni, vidi, vici(czy jakoś tak) Zwycieżył.
To tylko jeden z przykładów komóry. Inny...ale to kiedyś.
Telefony komórkowe dla wędkarzy
